Często oglądam albo czytam coś, co uważam za wyjątkowo godne uwagi. Gdybym za każdym razem miała się tym z Wami dzielić, zaspamowałabym sobie tablicę na Facebooku albo mój blog stałby się wielką tablicą z linkami i recenzjami. Wymyśliłam więc, że począwszy od stycznia, pod koniec każdego miesiąca będę dzielić się z Wami swoimi najciekawszymi odkryciami. Będzie multidyscyplinarnie, będzie śmiesznie, będzie na serio, będzie po mojemu. Będą książki, będą filmy, linki do wideo i nie tylko… To co, ruszamy? Oto moi ulubieńcy.
Książka miesiąca
Felix Baumgartner “Szturmując niebo”
Baumgartner to postać niezwykła, której chyba nikomu nie trzeba przedstawiać (a może?). Jeśli szukacie biografii człowieka, który niczego się nie boi, który nie zna definicji słowa “niemożliwe”, który stawia wszystko na jedną kartę, nie gdybając i nie wahając się ani chwili… to wybierzcie inną książkę.
Jak chyba większość z nas, bardzo szanuję osiągnięcie Baumgartnera. Zaraz po jego wyczynie napisałam na ten temat parę słów na blogu. Jednak główny bohater misji Red Bull Stratos wydawał mi się wtedy zupełnie innym człowiekiem. Szaleńcem bujającym – nomen omen – w obłokach. A on zupełnie taki nie jest.
Czy pomyślelibyście, że Felix Baumgartner zawiesił na jakiś czas przygotowania do misji, bo… bał się kombinezonu? Czy uwierzylibyście, że dzwonił z lotniska do swojej dziewczyny, płacząc jej w słuchawkę, bo nie czuł się na siłach, aby podołać temu zadaniu? Czy zastanawialiście się, ile myśli przebiega przez głowę człowieka, który wsiada do kapsuły, mającej wynieść go – samotnego – w kosmos, aby mógł podjąć się historycznej rzeczy? Zostać bohaterem albo… zginąć na oczach całego świata?
To niesamowite odkryć, że gość tego formatu nie jest żadnym nadczłowiekiem. Jestem pod wrażeniem ogromnego profesjonalizmu całej ekipy Red Bulla, a przede wszystkim ich zadziwiającej otwartości w opisywaniu kolejnych etapów przedsięwzięcia. Ich misja nie miała wyłącznie charakteru rozrywkowego – była przede wszystkim kamieniem milowym dla świata nauki. I o tym wszystkim można przeczytać w książce, którą pochłania się jednym tchem. Serdecznie polecam.
2 miejsce – dr Norman Doidge “Mózg zmienia się sam”
Fascynująca publikacja na temat neuroplastyczności ludzkiego mózgu. O teoretycznie nieuleczalnych chorobach i zaburzeniach, które udało się przeprogramować – bez operacji i leków. Mózg nie jest komputerem, który po wyjęciu części twardego dysku staje się bezradny. Wręcz przeciwnie – on nieustannie ewoluuje, dąży do równowagi, a w razie awarii szuka nowych rozwiązań. A deficyt w jakiejś jego części nad wyraz często oznacza jakiś “bonus” w innej. Arcyciekawa, nowatorska książka, nie tylko dla naukowców.
3 miejsce – Casey Watson “Krzyk o ratunek”
Już naprawdę dawno nie miałam w ręku książki, którą trudno byłoby mi z tych rąk wypuścić i którą czytałabym przed snem aż do upadku mięśniowego powiek. “Jeszcze jeden rozdział” – znacie to skądś? Opowieść o rodzinie zastępczej, do której trafia pewna wyjątkowa dziewczynka… Czy Sophia to potwór zaklęty w ciele dwunastolatki, czy tylko okrutnie skrzywdzone przez los dziecko? Ja jeszcze nie wiem, bo zostało mi kilka rozdziałów do końca, ale wiem już, że to świetny thriller oparty na faktach.
TED miesiąca
Wystąpienia TED/TEDx zdecydowanie zasługują na swoją oddzielną kategorię. W mojej opinii są to tak wysokojakościowe treści, że nigdy nie powinno zabraknąć mi materiału do obsadzenia comiesięcznego podium.
Jon Bowers – We should aim for perfection and stop fearing failure
Często dzielimy ludzi na tych, którzy gonią za niedoścignioną perfekcją i na tych, których taki pościg w ogóle nie interesuje. Jedni stają się nieszczęśliwi, bo nie mogą dogonić ideału; drudzy uchodzą za pozbawionych ambicji. Czy tak wyraźny podział rzeczywiście występuje “w przyrodzie”? Po której stronie powinniśmy się opowiedzieć? Do przemyślenia.
You see, perfectionism is an attitude developed in the small things and then applied to the larger job. So basically, if you can’t get the little things right, you’re going to fail when it counts, and when you’re driving a car, it counts. A car traveling at 55 miles an hour covers the length of an American football field in just under four and a half seconds, but just so happens to be the same amount of time it takes the average person to check a text message. So I don’t allow my drivers to lose focus, and I don’t accept anything less than perfection out of them.
I’m tired of everybody else accepting 99 percent as good enough. I mean, being less than perfect has real consequences, doesn’t it? Think about it. If the makers of our credit cards were only 99.9 percent effective, there would be over a million cards in circulation today that had the wrong information on the magnetic strip on the back. Or, if the Webster’s Dictionary was only 99.9 percent accurate, it would have 470 misspelled words in it. How about this? If our doctors were only 99.9 percent correct, then every year, 4,453,000 prescriptions would be written incorrectly, and probably even scarier, 11 newborns would be given to the wrong parents every day in the United States.
2 miejsce – Elizabeth Loftus – How reliable is your memory
Dobra, trochę Was oszukałam, że wrzucam tu tylko treści z którymi zapoznałam się w danym miesiącu. Drugie i trzecie miejsce zajmują filmy, które oglądałam dużo wcześniej. Jedyne co mam na swoje usprawiedliwienie to to, że dziś przypadkiem znowu na nie trafiłam. Z badań o których opowiada profesor Loftus korzystałam przy okazji pisania swojej pracy magisterskiej. Jak pewnie wiecie, z wyształcenia jestem językoznawcą i – jakby to powiedzieć – strasznie jaram się językiem. Elizabeth Loftus bada wspomnienia, a konkretnie to, dlaczego ludzie zdają się pamiętać coś, co się nie wydarzyło. Jak możecie się domyśleć, język ma tutaj – nomen omen – bardzo dużo do powiedzenia.
In one project in the United States, information has been gathered on 300 innocent people, 300 defendants who were convicted of crimes they didn’t do. They spent 10, 20, 30 years in prison for these crimes, and now DNA testing has proven that they are actually innocent. And when those cases have been analyzed, three quarters of them are due to faulty memory, faulty eyewitness memory.
Well, why? Like the jurors who convicted those innocent people and the jurors who convicted Titus, many people believe that memory works like a recording device. You just record the information, then you call it up and play it back when you want to answer questions or identify images. But decades of work in psychology has shown that this just isn’t true. Our memories are constructive. They’re reconstructive. Memory works a little bit more like a Wikipedia page: You can go in there and change it, but so can other people.
3 miejsce – Ken Robinson – Do schools kill creativity?
Z jednej strony cieszę się, że skończyłam już proces obowiązkowej edukacji i od lat mogę uczyć się tylko tego, co mnie naprawdę interesuje. Z drugiej strony treść tego filmu autentycznie mnie boli, bo zdaję sobie sprawę z tych straconych lat, których nikt mi nie odda – wielu lat, które spędziłam w szkolnej ławce, konając z nudów, rozwiązując krzyżówki i próbując jak najmniejszym nakładem pracy wykuć na chwilę to wszystko, co zakładał program nauczania. Martwi mnie to, że świat idzie do przodu, ludzie latają w kosmos i skaczą ze stratosfery (patrz wyżej), a my wciąż korzystamy z systemu edukacji stworzonego 200 lat temu.
Spośród wielu interesujących rzeczy, o których mówi Robinson, jedna historia szczególnie utkwiła mi w pamięci. Bohater spotkał się kiedyś z Gillian Lynne, światowej sławy choreografką, twórczynią “Kotów” i “Upiora w operze”…
Gillian and I had lunch one day and I said, “How did you get to be a dancer?” It was interesting. When she was at school, she was really hopeless. And the school, in the ’30s, wrote to her parents and said, “We think Gillian has a learning disorder.” She couldn’t concentrate; she was fidgeting. I think now they’d say she had ADHD. Wouldn’t you? But this was the 1930s, and ADHD hadn’t been invented at this point. It wasn’t an available condition.
She went to see this specialist. So, this oak-paneled room, and she was there with her mother, and she was led and sat on this chair at the end, and she sat on her hands for 20 minutes while this man talked to her mother about the problems Gillian was having at school. Because she was disturbing people; her homework was always late; and so on, little kid of eight. In the end, the doctor went and sat next to Gillian, and said, “I’ve listened to all these things your mother’s told me, I need to speak to her privately. Wait here. We’ll be back; we won’t be very long,” and they went and left her.
But as they went out of the room, he turned on the radio that was sitting on his desk. And when they got out, he said to her mother, “Just stand and watch her.” And the minute they left the room, she was on her feet, moving to the music. And they watched for a few minutes and he turned to her mother and said, “Mrs. Lynne, Gillian isn’t sick; she’s a dancer. Take her to a dance school.”
“Ona nie jest zaburzona, ona jest tancerką”. Ile wybitnych talentów w wąskich dziedzinach marnuje się, wtłoczone za szkolną ławkę z etykietką nadpobudliwego, głupiego, leniwego?
O swoich przemyśleniach na temat szkoły pisałam także tu:
Bezsensowne męczenie ludzi czyli hurra, hurra, dzisiaj matura!
Witaj szkoło – niewesoło. O edukacyjnych grach zespołowych
Film/serial miesiąca
Black Mirror
W życiu nie widziałam czegoś podobnego i nie wiem jak to się stało, że odkryłam ten serial dopiero niedawno. Żeby coś takiego wymyślić, trzeba mieć łeb jak sklep – wielki szacun dla reżyserów. Cokolwiek bym napisała, krótka recenzja to i tak za mało. Zbieram szczękę z podłogi. Zachwycam się, dziwię i trochę przerażam, bo za każdym razem mam podobną refleksję: to się dzieje naprawdę, teraz, już. Nie dosłownie, bo to serial sci-fi, ale metafora nie jest wcale taka odległa… niestety.
P.S. Skok Felixa Baumgartnera był nadawany “z puszki”, z kilkudziesięciosekundowym opóźnieniem – żeby w razie fakapu nie trzeba było patrzeć na śmierć na wizji.
P.P.S. A RedBull podobno obraził się na Felixa, bo przed wypadnięciem w czeluści kosmosu nie powiedział “To jest świat RedBulla” tylko “Wracam do domu”.
Tak tylko mówię.
Internety miesiąca
BoredPanda – 30+ Art History Memes That Prove Nothing Has Changed In 100s Of Years
Coś cudownego. Humor z BoredPanda rozbraja mnie regularnie, ale to jest p-e-r-e-ł-k-a. Poniżej wklejam mojego faworyta. Bardzo zresztą na miejscu wobec mojej obecnej sytuacji zawodowej ;-))) Dajcie znać, który obrazek urzekł Was najbardziej!
2 miejsce – 7 metrów pod ziemią – Ile warte jest ludzkie życie?
Wywiad z ratownikiem medycznym. Chciałabym żeby wszyscy, którzy wykonują podobną pracę, byli takimi pasjonatami. Życzyłabym im także, aby ta pasja nie była stopniowo ubijana przez realia tragicznego systemu, w jakim muszą funkcjonować. Podobnie sprawa ma się zresztą z lekarzami czy nauczycielami. Trudno to skomentować w jakikolwiek konstruktywny sposób. Po prostu posłuchajcie.
3 miejsce – Lista Kickstera – 10 najbrzydszych aut świata cz.2
Dobra, oglądałam to w grudniu, kręcąc drugą godzinę na trenażerze. Ale tak potwornie się obsmarkałam, płacząc ze śmiechu, że nie mogę Wam tego nie wkleić. Pewnie blisko połowa z Was już to widziała, a druga z niesmakiem stwierdzi, że mam chore poczucie humoru, ale jeśli chociaż kilkoro czytelników będzie przy tym tak wyć jak ja, to uznam, że WARTO BYŁO. Dajcie znać, która fura najbardziej Was urzekła 😉
To by było na tyle. Jestem BARDZO ciekawa Waszych opinii i spostrzeżeń na temat tego, co tutaj opisałam. Jeśli macie podobne zdanie na temat którejś z wyżej wymienionych publikacji – dawajcie znaki! Jeżeli kompletnie się ze mną nie zgadzacie, to też liczę na Wasze komentarze 🙂