Kurtury trochę, czyli chrzest bojowy

Wspomniałam wczoraj, że samotne pływanie pośrodku jeziora to nauka szacunku dla potęgi natury. Głęboki, nieznany i nigdy nie dający się do końca poznać zbiornik z wodą, pełen roślin i zwierząt, z którymi wolałabym nie spotykać się w cztery oczy – a do tego wszystkiego poczucie, że tak naprawdę jestem zdana tylko na siebie. Płynę i … Czytaj dalej

Narząd nieużywany zanika

Obiecałam sobie, że jak już stanę się licencjonowaną polonistką i będę miała spokój z uczelnią, to będę pisać tu regularnie. I co się okazało? WSTYD, wielkimi literami WSTYD i to z wykrzyknikiem – już prawie dwa miesiące po ostatnim egzaminie, a na blogu nadal tylko stare notki pokryte kurzem i pajęczynami. Z obawy przed staniem … Czytaj dalej