Something went terribly wrong

Nie tak sobie wyobrażałam spędzanie (prawdopodobnie ostatnich) pięknych dni wakacji. Powinnam teraz wyjeżdżać na rowerze setki kilometrów, cieszyć się możliwością trenowania i tak dalej. Niestety, nie tym razem. Ewidentnie coś jest nie tak. Już w Grzybnie niepokoiło mnie, że trenuję mniej niż przed wyjazdem, a nie czuję się mniej zmęczona. Nie było jednak tragicznie. Zaczęło … Czytaj dalej

uwaga, gorzkie żale.. (+ pean na Smosia + sto lat Rastulu)

Nie mam problemu z motywacją, jeśli tylko widzę postęp, który mnie satysfakcjonuje. No dobrze, trudno jest zrobić taki progres, który by mnie naprawdę cieszył, ale to się zdarzało. Kiedyś nawet dosyć regularnie. Tak mniej więcej co trening. Ciekawe, czy kiedyś dotrę z powrotem do tego momentu. Z pływaniem dzieje się fantastycznie. Z rowerem też świetnie. … Czytaj dalej

PROJEKT GRZYBNO 2013: dzień 28: wszędzie dobrze, a i w domu nienajgorzej

Dzień rozpoczął się jak zwykle wcześnie i jak zwykle treningiem. Wszystko byłoby zwyczajnie i po bożemu, gdyby nie pewna osobliwość, która spotkała mnie nad jeziorem. Miał być trening z zakładką, tak jak tydzień i dwa tygodnie temu: 5 km biegiem, pływanie i z powrotem. A więc dotarliśmy nad Białe – ja biegiem, Wojtek na rowerze, … Czytaj dalej

PROJEKT GRZYBNO: dzień 27: wigilia wyjazdu

Zdecydowaliśmy, że jedziemy do domu jutro. Nie żeby nam się tutaj przykrzyło- co to to nie. Po prostu co najmniej od wczoraj jesteśmy już tak stargetowani na wyjazd, że uznaliśmy, iż nie ma co zwlekać. Skoro będziemy jechać późnym popołudniem to jest ryzyko, że całą drogę będę śpiewać, a nie spać, jak to bywa porankami. … Czytaj dalej

PROJEKT GRZYBNO 2013: dzień 26: ostatki

No cóż. Zaczynamy ‘ostatki’.. Ostatnie treningi, ostatnie zakupy, ostatnie filmy Smoka na hopkach. Smutno, ale staram się szukać dobrych stron powrotu do Warszawy. Nie jest ich wiele i nie są bardzo przekonujące: – nielimitowany dostęp do siłowni 2 km od domu, – możliwość dojeżdżania wszędzie rowerem (ciekawe czy Myka się na mnie nie obraziła za … Czytaj dalej

PROJEKT GRZYBNO 2013: dzień 24: starcie z najmocniejszym przeciwnikiem

Każdy zaniechany trening to jak lewy sierpowy w moje sumienie. Każdy skrócony trening przybliża mnie do chwili, w której spakuję swoje rzeczy, wyniosę się do głuszy, zamieszkam w jaskini i będę tam żyć, dopóki nie zjedzą mnie wilcy. W minionym roku było wiele niewykorzystanych okazji. Zbyt często przegrywałam, więc cały 2012 upłynął pod znakiem zmagań … Czytaj dalej

PROJEKT GRZYBNO 2013: dzień 23: zdradliwa wena, raz jest, raz jej nie ma

Dzisiaj jej raczej nie ma, ale skoro mam tu skrobać codziennie, to i dziś coś napiszę. Zacząć muszę, oczywiście, od treningów. Na dobry początek dnia krótki bieg. Jeśli czegoś mi tu brakuje w stosunku do życia w Warszawie, to zdecydowanie tej łatwości wstawania o świcie. Niestety mam tutaj tendencję do przesiadywania do późna. Jeśli skończę … Czytaj dalej

PROJEKT GRZYBNO 2013: dzień 22: spać, trenować, spać, trenować!

Treningowo było dobrze- bez próżnowania, choć także bez mocnych uderzeń. Wstawanie z łóżka rano idzie mi tutaj bez porównania gorzej niż w Warszawie. Dzisiaj było wyjątkowo źle, bo po przebudzeniu się poczułam, że wczorajszy ból głowy dalej mnie trzyma, a do tego mam zatkany nos, bolące gardło i w ogóle czuję się jakoś niewyraźnie. Psy … Czytaj dalej

PROJEKT GRZYBNO 2013: dzień 21: trochę zamuliłam (+wheeler triathlon mtb)

No dobrze, zamuliłam z wczorajszym wpisem. Wieczorem zaczęłam pisać relację z Wheeler Triathlonu w Ostrzycach, ale plany się zmieniły i dłuższe sprawozdanie ze zdjęciami będzie lada dzień na xtri.pl. Już teraz zapraszam jednak do obejrzenia krótkiego filmu z imprezy: Tak w ogóle to jestem zła. Miałam ochotę na te zawody, ale zgodnie z Wojtkiem stwierdziliśmy, … Czytaj dalej

PROJEKT GRZYBNO 2013: dzień 19: deszcze niespokojne c.d. i apoteoza niemyślenia cz.1

o szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny deszcze niespokojne potargały sad w czasie deszczu dzieci się nudzą i’m singing in the rain, just singing in the rain kroplą deszczu namaluję cię szklana pogoda, szklanka nadciąga bez humoru niech spadnie z nieba złoty deszcz! why does it always rain on me? ciągle pada! Dzień dziewiętnasty.  Jak … Czytaj dalej

PROJEKT GRZYBNO 2013: dzień 18: człowiek-zakwas

Notkę publikuję dziś wyjątkowo wcześnie, a przyczyna jest prosta: wykonałam już wszystko, co miałam do zrobienia, i nie mogę się nadziwić, że jest dopiero po 16. W gruncie rzeczy cztery godziny trenowania to nie tak dużo (nieprawdaż?), więc wszystko wskazuje na to, że wieczorem zaliczymy jeszcze basen (chyba że porwie mnie pętla czasoprzestrzenna i nie … Czytaj dalej

PROJEKT GRZYBNO 2013: dzień 16: trzy treningi na dobry początek trzeciego tygodnia

Dobrze zaczęłam trzeci tydzień w Grzybnie. Dlaczego czas tak pogina?! Nie może tak szybko upływać zimą…?! W ciągu dnia kolejno wykonałam jednostki treningowe: bieg (+core stability +rozciąganie), siłownia, rower -> pływanie -> rower (to co nazywam delikatną i rekreacyjną niemal-zakładką). W międzyczasie trenowałam z psami i pracowałam.      “Robota” jest żmudna i czasochłonna (statystyki, … Czytaj dalej