Pieprzone dwa lata spłacania kredytu

Dwa lata. Jezu. Za dwa dni, dokładnie w Sylwestra, miną dwa lata odkąd ostatni raz wystartowałam w biegu. W ogóle w jakichkolwiek zawodach. Kupa czasu to mało powiedziane. Sam Łódzki Bieg Sylwestrowy na przełomie 2011 i 2012 roku nie jest moim najmilszym wspomnieniem związanym z bieganiem. Bynajmniej. Już w przeddzień wyjazdu czułam się jakoś niemrawo, … Czytaj dalej

Cztery dni do ultramaratonu

Przygotowania pod ultramaraton wyszły fantastycznie. Dużo odpoczynku, odwyk od roweru, ładowanie węglowodanów. Glikogen wypełnił mi już każdą komórkę w mięśniu, krew wysyciła się cukrem. Energy boost. Problem jest tylko jeden: przecież ja nie startuję w żadnym maratonie. Taa, przyznaję się. Potrzeba hard wytopu staje się paląca, a ja na prawie trzy dni zaprzedałam duszę doczesnej … Czytaj dalej

Don’t stop me now, don’t stop me nooooooooooooow

Tym razem zacznę od końca. Pobiegałam. HELL YEAH!!!! Pani fizjoterapeutka znowu trafiła w dziesiątkę z metodą rehabilitacji- znów pozornie prostym, ale bardzo pomysłowym sposobem. I tak oto po trzech tygodniach znoszenia całkiem niemałego bólu, stan stopy poprawił się praktycznie po kilku dniach od.. założenia butów do chodzenia po domu. Odciążenie mięśni stopy i zmiana sposobu … Czytaj dalej

Hu-hu-ha, zima zła, a tu tyrać trza

A więc stało się TO. Zrobiło się naprawdę zimno. Na tyle zimno, że nie zastanawiam się już, czy próbować jechać szosówką na Habdziny czy pojeździć na trenażerze. Nawet jak widzę, że zza okna kusi mnie słońce. Już teraz jest ono zdradliwe. W ostatnich dniach podobno w całej Polsce spadł śnieg – wszędzie, ale nie w … Czytaj dalej

Porzucone pieski, czyli człowiek-kontuzja narzeka, co go boli i jak bardzo

Nie tak miał wyglądać ten setny post, oj nie tak. Ale i tak będzie pozytywnie. Jednak ostrzegam: będzie dużo narzekania. Gdzieś się muszę przecież wynarzekać. Wstyd się przyznać, ale od trzech tygodni co tydzień robię sobie coś okropnego. Coś, co mnie bardzo boli i wyklucza z przynajmniej części treningu. Stwierdziłam już, że chyba spoczywa na … Czytaj dalej

Do katastrofy jeden krok, czyli jak bardzo uwielbiam się rozciągać

Tytuł dość przekorny, ale spieszę tłumaczyć, o co biega. Dosłownie i w przenośni. Ale najpierw dwa słowa wstępu. Każdy wie, jak wyglądają moje “dwa słowa” i ile stron a4 zajmują, ale naprawdę postaram się to ująć zwięźle. Pod koniec zeszłego roku trafiła mi się długa i nieprzyjemna kontuzja związana z kręgosłupem. Czynników sprzyjających przeciążeniu pleców … Czytaj dalej

Małe wielkie spostrzeżenie oraz małe wielkie cele.

Osiągnęłam życiowy sukces: w ogóle nie jest mi przykro, że przyszła jesień, i że jest ciemno i zimno. Jeszcze dwa lata temu nie uwierzyłabym w to, że kiedykolwiek coś takiego powiem. A jednak! W sumie gdybym na tym jednym zdaniu zakończyła wpis, byłaby to wystarczająco wartościowa notka, no ale nie byłabym sobą.. Z pewną obawą … Czytaj dalej

Czwartek, październik, boli, ciemno

Pamiętam to, jakby było wczoraj. 13 grudnia 2011 roku – jeden z wielu dni treningowych, w których miałam do wykonania punkt planu. Jeden z nie tak wielu dni pośród tych zaledwie kilku miesięcy, które przebiegałam pod okiem trenera Jakubowskiego. Owocny i obfity w bieganie okres. Ostatni miesiąc przed hiperporażką. Zimno było jak w lodówce, a … Czytaj dalej

“Jak Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno”

Wraz z połową września nadeszło rozpoczęcie nowego sezonu pływackiego Warsaw Masters Team, wobec którego miałam wiele obaw. W lipcu pływałam z przerzedzoną grupą sportową na długim basenie i było ciężko, ale raczej efektywnie. Przez kolejne półtora miesiąca znalazłam się w basenie całe dwa razy. Dwa! I osiem razy w jeziorze w Grzybnie. A co gorsza, … Czytaj dalej

H2O+Cl permeated – o pływakach słów parę

Myśl przewodnia na ten wpis tłucze mi się po głowie już od jakiegoś czasu, więc muszę ją wreszcie zwerbalizować. Chodzi o pływaków. Wybitny szacun dla pływaków! Wyczynowe trenowanie sportu – każdej dyscypliny – wiąże się z wieloma wyrzeczeniami, poświęceniem, podporządkowaniem całego życia reżimowi treningowemu. Spośród dyscyplin, z którymi w jakiś sposób się zapoznałam, jedna jest … Czytaj dalej

myślodsiewnia

Tymczasowo uszkodziła mi się zdolność sprawnego wiązania kolejnych akapitów, więc dzisiaj tylko garść luźnych myśli. * Kartę egzaminacyjną odzyskałam, czwarty rok rozliczyłam. Pół godziny czekałam w kolejce do dziekanatu, a tam dałam wyraz swojej wiecznej sierotowatości. Wiedziałam, że jeśli pani w dziekanacie nie będzie się wyjątkowo spieszyć, odeśle mnie do biblioteki po stempelek rozliczeniowy. Weszłam … Czytaj dalej

człowiek-zguba i formalnościofob

W ostatnim tygodniu udało mi się zgubić – we własnym domu, zaznaczmy! – następujące przedmioty: – psią piłkę, którą zabieram na treningi, – spodnie, – jeszcze inne spodnie, – kostium kąpielowy, – czapkę z daszkiem, – mostek rowerowy, – siodełko od szosówki, – statyw do kamery, – jeden z sandałów, – kartę do bankomatu oraz … Czytaj dalej