Gaudeamus igitur iuvenes dum sumus

Zawsze mi się wydawało, że kiedy już człowiek uzyskuje poważny, naukowy tytuł magistra, jest już na pewno dystyngowanym, poukładanym, dorosłym obywatelem. Aż tu nagle to już, a ja wciąż wewnętrznej powagi mam w sobie tylko (aż?) tyle, do ilu zmuszają mnie okoliczności (czyli obecnie dużo, w porywach do ekstremalnie dużo. Welcome to the real life … Czytaj dalej

Specialized Myczka, niebieska koleżaneczka

Jeśli Warszawianka wzbudza we mnie tak dużo skrajnych emocji, że aż zasługuje to na oddzielny wpis – nie mogę zapomnieć, że jest coś, co pod tym względem wychodzi poza skalę. Chciałam najpierw pisać o trenażerze, ale o przygodach z tym urządzeniem napiszę kolejnym razem. Bo dzisiaj o tym, co w tym trenażerze przez dwa sezony … Czytaj dalej

Mało czasu, mało czasu, mało czasuuuuu (+ prawie rok pływania!!!)

Mimo że znoszę zimę dziesiątki razy lepiej i spokojniej niż w ubiegłych latach (nawet jeśli jest to tylko pogodna rezygnacja), muszę przyznać szczerze: zimo, okropnie męczysz. Jestem już wkurzona i zmęczona ciemnościami i zimnem. Ubieranie się na spacer z psami bywa niekiedy równie długie co sam spacer. Zamiast jeździć na basen rowerem, muszę tłuc się … Czytaj dalej

Magiczne 30 sekund

Poziom hardkoru zimna daje się łatwo określić poprzez stwierdzenie, ile czasu upływa od wyjścia na zewnątrz (“Łe, nie jest tak źle”) do uczucia zamarzania (“Mróz mnie pożera”). Jeśli dopiero po kilku minutach czuję, że zimno złapało na mnie azymut i zaczyna oplatać mnie swoimi mackami, to nie jest jeszcze tak najgorzej. Niestety w ostatnich dniach … Czytaj dalej

Ja, porażka wuefistów

OK. Stało się jasne, że to nie jest najlepszy dzień dla naukowca. Na pierwszy trening wyruszyłam dzisiaj wyjątkowo późno (podarowałam sobie odrobinę luksusu i pospałam do 6:30 ;-)), więc cały dzień nieco mi się rozpełzł. Pływacki trening weekendowy zrobiłam w piątek, załatwiając sobie dwa dni wolnego od bezkompromisowych rozpisek, sprintów, oddechów co sześćset ruchów, ścigania … Czytaj dalej

Do katastrofy jeden krok, czyli jak bardzo uwielbiam się rozciągać

Tytuł dość przekorny, ale spieszę tłumaczyć, o co biega. Dosłownie i w przenośni. Ale najpierw dwa słowa wstępu. Każdy wie, jak wyglądają moje “dwa słowa” i ile stron a4 zajmują, ale naprawdę postaram się to ująć zwięźle. Pod koniec zeszłego roku trafiła mi się długa i nieprzyjemna kontuzja związana z kręgosłupem. Czynników sprzyjających przeciążeniu pleców … Czytaj dalej

człowiek-zguba i formalnościofob

W ostatnim tygodniu udało mi się zgubić – we własnym domu, zaznaczmy! – następujące przedmioty: – psią piłkę, którą zabieram na treningi, – spodnie, – jeszcze inne spodnie, – kostium kąpielowy, – czapkę z daszkiem, – mostek rowerowy, – siodełko od szosówki, – statyw do kamery, – jeden z sandałów, – kartę do bankomatu oraz … Czytaj dalej

I kto ci da pracę po tych studiach?!

Uwielbiamy narzekać na studia i całą otoczkę z nimi związaną. Zwłaszcza my, studenci polonistyki. Że za dużo nauki, że nieżyciowe przedmioty, a przede wszystkim- że nie ma dla nas pracy. Prześcigamy się w tworzeniu memów i dowcipów, poruszających drażliwą kwestię niepewnej zawodowej przyszłości. I na nas też narzekają- głównie rodzice, ciotki i dziadkowie- że nie … Czytaj dalej

Belgijska melancholia i sen o Warszawie

gdybyś ujrzeć chciał nadwiślański świt już dziś wyruszaj ze mną tam zobaczysz jak, przywita pięknie nas warszawski dzień Z urodzenia jestem Warszawianką. Jednak od szóstego roku życia mieszkałam z rodzicami w Gdańsku. Cząstką siebie byłam w Trójmieście, cząstką w Warszawie. Zazwyczaj dwa razy w roku, w ferie zimowe i wakacje, jeździłam do dziadków mieszkających w … Czytaj dalej

Osohozi stomzimom?

Dlaczego? Leo, why?! Już przecież mieliśmy wiosnę, a jeśli mnie pamięć nie myli, to po wiośnie przychodzi lato, a nie zima. Dobrze chociaż, że jest sucho, bo gdyby oprócz tego mrozu zawitała do nas Ta Śliska i Mokra Substancja, to byłoby mi podwójnie smutno. No ale cóż począć – doszłam do wniosku, że już trudno, … Czytaj dalej

Zimo, zimo obrzydliwa

Jezu, jaka zima jest obrzydliwa. Poważnie, nie mogę się nadziwić, że ludzie odnajdują jakieś uroki w tej ohydzie. Najbardziej nie lubię tego, że jest zimno, mokro, brudno, szaro i ciemno. Podobno bywa, że ludzie lubią śnieg. Nie jestem w stanie tego pojąć – ta substancja spełnia prawie wszystkie z wymienionych wyżej kryteriów obrzydliwości. Jedyne co … Czytaj dalej