myślodsiewnia

Tymczasowo uszkodziła mi się zdolność sprawnego wiązania kolejnych akapitów, więc dzisiaj tylko garść luźnych myśli. * Kartę egzaminacyjną odzyskałam, czwarty rok rozliczyłam. Pół godziny czekałam w kolejce do dziekanatu, a tam dałam wyraz swojej wiecznej sierotowatości. Wiedziałam, że jeśli pani w dziekanacie nie będzie się wyjątkowo spieszyć, odeśle mnie do biblioteki po stempelek rozliczeniowy. Weszłam … Czytaj dalej

człowiek-zguba i formalnościofob

W ostatnim tygodniu udało mi się zgubić – we własnym domu, zaznaczmy! – następujące przedmioty: – psią piłkę, którą zabieram na treningi, – spodnie, – jeszcze inne spodnie, – kostium kąpielowy, – czapkę z daszkiem, – mostek rowerowy, – siodełko od szosówki, – statyw do kamery, – jeden z sandałów, – kartę do bankomatu oraz … Czytaj dalej

idzie nowe, stare, ładne!

Dzisiaj będzie mało treści, a dużo obrazków. Z dedykacją dla takich jak niewdzięcznik Wojtek, który dzisiaj rano przyznał się, że nie czyta moich wpisów, jeśli są za długie. Wyobrażacie sobie?! I jeszcze liczył na to, że docenię jego szczerość. A figa! Nic tylko ogłosić, że szukam chłopaka!!! No ale nie o tym miało być.. Zawsze … Czytaj dalej

krucha dola chomicza

Ostrzegam: to będzie opowieść, przy której można się potężnie obsmarkać, opluć monitor herbatą i nabawić się zakwasów w mięśniach brzucha. Zapewniam jednak, że ma także drugie, zupełnie inne dno, pełne szczerej rozpaczy i prawdziwego dramatu. Zapraszam na historię o dziecięcej wrażliwości. Od najmłodszych lat byłam nieprzeciętnie zafiksowana na posiadanie zwierzaków. Wszyscy moi rówieśnicy mieli jakiegoś … Czytaj dalej

o dwa koła za dużo, o 15 biegów za mało

Jak zwykle muszę zacząć od dygresji. Przepraszam. Nie przewijajcie lepiej tego wpisu do samego końca, bo od razu odechce Wam się czytać. Mimo wszystko zachęcam. Szybko Wam pójdzie. Zaczynamy. Dzień przed wyjazdem z Grzybna plan treningu z zakładką popsuł mi samochód, utopiony w Jeziorze Białym. Zamiast biegu z pływaniem miałam sam bieg, a nad jeziorem … Czytaj dalej

Malwina Skutkiewicz, lat 8 – kwitnący kwiat polskiej poezji

Jeszcze nie tak dawno temu audytorium na moim blogu zamykało się w gronie krewnych i znajomych królika. Patrząc na statystyki odwiedzin mojego bloga coraz bardziej czuję się tak, jakbym pisząc, wychodziła na scenę pełną ludzi. Ale stała do nich tyłem. Nie widziała, nie słyszała i nie wiedziała, co sobie myślą; była jedynie świadoma ich obecności. … Czytaj dalej

zostało pięć godzin

Drugi dzień- mam nadzieję, że ostatni- zamulania. Jednak gnębi mnie jakiś przezięb. Udało mi się rano pójść na dłuższy spacer z psami, wypływać je w jeziorze i zmęczyć piłką, ale krzyczenie do borderów znajdujących się kilkanaście metrów przede mną było naprawdę bolesne. To chyba zatoki. A słońce jak wkurzało, tak wciąż bezczelnie wkurza. Zobaczycie, że … Czytaj dalej

Something went terribly wrong

Nie tak sobie wyobrażałam spędzanie (prawdopodobnie ostatnich) pięknych dni wakacji. Powinnam teraz wyjeżdżać na rowerze setki kilometrów, cieszyć się możliwością trenowania i tak dalej. Niestety, nie tym razem. Ewidentnie coś jest nie tak. Już w Grzybnie niepokoiło mnie, że trenuję mniej niż przed wyjazdem, a nie czuję się mniej zmęczona. Nie było jednak tragicznie. Zaczęło … Czytaj dalej

uwaga, gorzkie żale.. (+ pean na Smosia + sto lat Rastulu)

Nie mam problemu z motywacją, jeśli tylko widzę postęp, który mnie satysfakcjonuje. No dobrze, trudno jest zrobić taki progres, który by mnie naprawdę cieszył, ale to się zdarzało. Kiedyś nawet dosyć regularnie. Tak mniej więcej co trening. Ciekawe, czy kiedyś dotrę z powrotem do tego momentu. Z pływaniem dzieje się fantastycznie. Z rowerem też świetnie. … Czytaj dalej

Podsumowanie musi jeszcze trochę poczekać..

..bo nie ma szans, żebym się teraz tym zajęła. Jak nie trenuję, to pracuję, a wczoraj nawet pracowałam zamiast iść na basen. A to znak, że deadline naprawdę zaczyna mnie gonić. Staram się wysupłać także trochę czasu na trening z psem. Wczoraj Smok miał pierwszą próbę ognia na przeszkodach innych niż Falowe w Grzybnie. Miałam … Czytaj dalej

projektu grzybno międzypodsumowanie

Pozwlekam jeszcze trochę z napisaniem drugiej części podsumowania, czyli sprawozdania z moich treningów w Grzybnie. Widziałam już uzupełniony dziennik treningowy z tych czterech tygodni i na pierwszy rzut oka nie wygląda on źle, ale dzisiaj jeszcze nie jest dobry dzień na rozmyślanie o tym wszystkim. Wczoraj stałam już w przedpokoju kryzysu. Cały czas łatwo mnie … Czytaj dalej