“Remament, renamęt, renament, inwentaryzacja”

Trochę mnie tu nie było. Gdy długo mnie nie ma, to możliwości są dwie. Pierwsza: jestem najbardziej zajętym człowiekiem na świecie, doba skróciła mi się do 12 godzin i nie ogarniam. Druga: weltschmerz went hard, za milijony kocham i cierpię katusze. Podpowiem że pierwsza opcja to raczej nie w grudniu, oj nie w grudniu. No … Czytaj dalej

NOPE

Dawno nic nie pisałam. Nie miałam czasu? Byłam zbyt zabiegana? Och, nic z tych rzeczy. To był jeden z najmniej konstruktywnych/zajętych/fajnych/ciekawych (niepotrzebne skreślić, ale, ojej, tu nie ma niepotrzebnych) tygodni od dawna. Z zaplanowanych >15h treningu zrealizowałam w tym tygodniu… CZTERY. Serio, cztery. Prób było trochę więcej. Nie wszystkie zrealizowane. Na przykład w piątek zdążyłam … Czytaj dalej

Zdrowie, forma i inne wątpliwości

Dwa tygodnie temu miałam tak zwany “luźniejszy tydzień”. W wodzie głównie dlatego, że jeszcze do środy nastawiałam się na to, że pojadę na Mistrzostwa Polski w pływaniu Masters do Gliwic. Nie wyszło. W pozostałych dyscyplinach też było mniej i spokojniej, gdyż mnie nieco zmasakrowało. Oj, jak bardzo potrzebowałam tej chwili oddechu. Miałam jakiś koszmarny kryzys … Czytaj dalej

Catering dietetyczny – po co, jak i dlaczego?

Jak już wspominałam w poprzednim wpisie na ten temat, zdecydowałam się na przetestowanie na sobie “pudełek” głównie ze względu na oszczędność czasu i zwolnienie z myślenia o zakupach, gotowaniu czy wcześniejszym przygotowywaniu sobie jedzenia. Na początek wzięłam dla siebie dietę w wersji bezglutenowej. Czyżbym miała celiakię? Ależ skąd! Nie tak dawno robiłam sobie nawet badania … Czytaj dalej

Cholekalcyferolu i kaloryfera

Wychodzę z założenia że jeśli nie mam nic optymistycznego do napisania, to lepiej dyplomatycznie milczeć niż nakręcać się publicznie głoszonym werteryzmem. Smęcenie to przyznawanie się do słabości, a słabości ani się nie sprzedają, ani świadczą dobrze o swoim nadawcy i w ogóle można sobie tym przecież tylko zaszkodzić. Rzeczywistość wymaga przecież bycia pozytywnym w każdej … Czytaj dalej

Dużo żywych ludzi wokół nas

Kiedy byłam dzieckiem, pierwszego listopada rodzinnie jeździliśmy na cmentarz w Gdyni-Orłowie na grób prababci. Pewnego razu przed wejściem na cmentarz babcia pochyliła się w moją stronę, wskazując na staruszkę siedzącą na malutkim stołeczku pod bramą powiedziała mi: Asia, tu nie chodzi o to, żeby odwiedzać groby, tylko o to, żeby zauważyć takich ludzi i im pomóc. … Czytaj dalej

Czas zamienić się w nerda

Zmiana czasu na zimowy to ostateczne potwierdzenie na to, że zaczęła się obrzydliwa połowa roku. Niezmiennie nie cierpię tego o której teraz robi się ciemno. A przez prawie dwa miesiące będzie pod tym względem tylko gorzej. Jeszcze gorzej. Ale nie ma tego złego. Mimo wszystko staram się szukać pozytywów, a największym pozytywem, jaki udało mi … Czytaj dalej

Pidżama party hard

Przedwczoraj stwierdziłam że życie sportowca to jedna wielka impreza. Tylko że raczej w stylu pidżama party. W czwartek wstałam luksusowo o siódmej. O 13:30 po pierwszym treningu byłam już po półgodzinnej drzemce, a potem po drugim treningu poszłam spać o 21. Spanie jest, niestety, ważne. Najchętniej codziennie wstawałabym z kurami, bo najzwyczajniej w świecie to … Czytaj dalej

Przetestowałam wszystkie cateringi z Trójmiasta i co z tego wynikło?

Tak się składa, że przetestowałam prawie wszystkie diety pudełkowe dostępne w Trójmieście – poza jedną, z którą nie udało mi się dogadać w sprawie personalizacji zamówienia (nie chciałam zamawiać zestawów testowych na cały tydzień). Niemal każda miała jakąś unikalną zaletę i wadę. Tylko jedna z nich zupełnie nie przypadła mi do gustu. Na sam koniec … Czytaj dalej

Fakty są takie, że MTB jest naprawdę spoko. Co ja najlepszego powiedziałam.

Trzy tygodnie temu podczas treningu rozwaliłam sobie plecy (link). Pocierpiałam parę chwil, pocieszyłam się zdrowiem przez dwa dni i się przeziębiłam. Niebezpiecznie mocno, to znaczy tak, że nie mogłam spać z powodu zatkanego nosa; nie mogłam gadać przez telefon, bo jedyne, w czym brzmiałabym wiarygodnie to “Luke, I am your father”; no i co najgorsze, … Czytaj dalej

2017 – najważniejsze starty to czasem te najgorsze

W mijającym sezonie nie miałam “złych” startów – takich, których w jakimkolwiek kontekście bym żałowała. Żałuję tylko zawodów, w których nie wystartowałam. Wszystkie pozostałe wspominam pozytywnie. Te w których wynik sportowy był dla mnie poniżej oczekiwań (lub poniżej krytyki) też zaliczam do udanych, bo wyniosłam z nich ogromnie ważną naukę. Wybrałam sobie zresztą drogę, dzięki … Czytaj dalej

Sezon 2017 pełen przełomów. Otwarta głowa… i otwarte kolano :)

Nie boję się tego powiedzieć tak: to był dla mnie naprawdę cudny sezon. Fot. Gdańskie Centrum Sportu Z perspektywy czasu patrzę na minione miesiące głównie w kontekście tego, co mam do poprawki na kolejne lata; co nie wyszło, czego zabrakło, co poszło nie tak. Wynoszę z tego roku ogromną naukę. O tym wszystkim zaraz napiszę, … Czytaj dalej