Padaczka audiogenna, jako że jestem Sherlockiem Holmesem

Dawno nie pisałam o piesełach – blog stał się prawie całkowicie poświęcony tematyce sportowej. Postanowiłam jednak napisać parę słów na temat Smoczej padaczki. Widzę po statystykach bloga, że wpisy na ten temat są wciąż często i licznie odwiedzane, stąd wniosek, że temat jest cały czas na propsie, to znaczy na świeczniku. Inne wpisy na ten … Czytaj dalej

Co robi Smoczuś i dlaczego nie zdobywa mistrzostwa świata

Mam super fajnego psa, który wystartował w zawodach aż raz, nie licząc startu poza konkurencją w Międzynarodowym Pucharze Ras w 2013 roku w Kozienicach. Po niezwykle sympatycznym starcie we frisbee w Sopocie przez chwilę pomyślałam sobie, że skoro było tak fajnie i Smoczysław tak świetnie się bawił, to czemu by nie wygospodarować kilku weekendów na … Czytaj dalej

Smok jest kujonem! Debiut na zawodach dogfrisbee w Sopocie

Kolejny udany weekend na zawodach… Tylko że tym razem wyjątkowo nie triathlonowych, a nawet nie biegowych, pływackich ani kolarskich. Wczoraj i przedwczoraj bohaterem pierwszego planu był Smok! Jak w ogóle doszło do tego, że po tylu latach znowu wystartowałam w PSICH ZAWODACH? Oczywiście nie byłoby tego, gdyby nie przeprowadzka do Gdyni. Bycie w Trójmieście oznacza … Czytaj dalej

Padaczka u border collie – historia Smoczego przypadku

Dzisiaj będzie o piesełkach, a konkretnie o Smoku. W zeszłym roku pisałam na blogu o tym, że Smok ma padaczkę. Długo się zbierałam do tego, żeby zrobić o tym kolejny wpis. Dlaczego? Z jednej strony nie chcę zapeszać i przedwcześnie ucieszyć się, że sytuacja jest opanowana – w tej chorobie wszystko może się zmienić z … Czytaj dalej

Smoczęty w obroty wzięty

No więc przeprowadziliśmy się wreszcie. Pieski przez kilka dni od rana do wieczora siedziały same w domu, nudząc się niemożebnie, podczas gdy my przewoziliśmy rzeczy (jak można mieć tyle gratów?!), sprzątaliśmy wynajmowane mieszkanie (O JEZU, DRAMAT) i eksplorowaliśmy kolejne sklepy budowlano-remontowe. Nie powiem, żebyśmy byli już na ostatniej prostej, ale najgorsze już chyba za nami. … Czytaj dalej

Prawie wesoły pies.

Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę się martwić tym, że mój pies ma świetne wyniki badań. To było jedyne, czego się obawiałam przed wzięciem bordera. Prześledziłam cały rodowód, sprawdziłam wszystkich przodków, kuzynów i krewnych, i dopiero kiedy miałam pewność, że geny są czyste, zdecydowałam się na ten miot. Dysplazja, osteochondroza, wszelkie problemy kostno-stawowe – zdarza się … Czytaj dalej

Polska remisuje z Chorwacją

…czyli kontynuacja wpisu o borderach.  Wczoraj moje słodkie zwierzęta założyły sobie fanpage. No dobra, trochę im w tym pomogłam. Moja “cywilna” Facebookowa tablica wciąż była zawalana psimi fotkami i wpisami na temat psów, co sporą część znajomych mogło nieco nużyć. Przez wzgląd na to często wstrzymywałam się z publikowaniem opowieści i ciekawostek związanych z borderami. … Czytaj dalej

Nic się nie stanie, dopóki coś się nie stanie – Merry Christmas and a Happy New Fear

    Nie lubię sylwestra. Nigdy nie lubiłam. Czasem mocniej, czasem słabiej. Najsłabiej z pewnością wtedy, kiedy w czasach licealnych oddawałam się uciesze imprezowania przy każdej nadarzającej się okazji. Przełomowa noc z 2009 na 2010 rok, którą spędziłam na zawodach agility pod Białymstokiem, na długo wyleczyła mnie z pomysłu beztroskiego i suto zakrapianego imprezowania, gdyż … Czytaj dalej

Porzucone pieski, czyli człowiek-kontuzja narzeka, co go boli i jak bardzo

Nie tak miał wyglądać ten setny post, oj nie tak. Ale i tak będzie pozytywnie. Jednak ostrzegam: będzie dużo narzekania. Gdzieś się muszę przecież wynarzekać. Wstyd się przyznać, ale od trzech tygodni co tydzień robię sobie coś okropnego. Coś, co mnie bardzo boli i wyklucza z przynajmniej części treningu. Stwierdziłam już, że chyba spoczywa na … Czytaj dalej

Pomiędzy skrajnościami, czyli czy szkolenie pozytywne rzeczywiście jest takie pozytywne?

Jako że mój poprzedni wpis o psach wywołał nawet szerszą dyskusję niż się spodziewałam (bardzo mnie to cieszy!), dzisiejszy post też będzie o kundliskach. I znowu będzie to praktycznie to samo, co pisałam niejednokrotnie w najróżniejszych miejscach – ale wreszcie zebrane w całość i umieszczone w jednym miejscu. Rasta była moim pierwszym własnym psem, bardzo … Czytaj dalej

Border collie – kiedy kończy się pozytywne zakręcenie, a zaczyna poważne zaburzenie

Zainspirowana dyskusjami w grupie dyskusyjnej na temat chorób border collie postanowiłam rozpisać się nieco obszerniej na ten temat. Niestety mam nieco doświadczenia, jeśli chodzi o dziwne fiksacje borderów, a konkretnie jednego ze swoich dwóch łaciatych. Kiedy kupowałam Rastę (rok 2006) w Polsce było niewiele borderów z linii typowo pracujących. Ludzie jeszcze nie do końca wiedzieli, … Czytaj dalej

uwaga, gorzkie żale.. (+ pean na Smosia + sto lat Rastulu)

Nie mam problemu z motywacją, jeśli tylko widzę postęp, który mnie satysfakcjonuje. No dobrze, trudno jest zrobić taki progres, który by mnie naprawdę cieszył, ale to się zdarzało. Kiedyś nawet dosyć regularnie. Tak mniej więcej co trening. Ciekawe, czy kiedyś dotrę z powrotem do tego momentu. Z pływaniem dzieje się fantastycznie. Z rowerem też świetnie. … Czytaj dalej