Nie zawsze warto słuchać serca

No nie zawsze. Na przykład gdybym posłuchała go dziś, to zamiast pojechać na trening, wysiadłabym z samochodu i wróciła do domu, żeby położyć się na podłodze i poczekać aż się zestarzeję i umrę. Zresztą już za kilkanaście godzin będę miała rocznikowo 25 lat (o nie..), więc w gruncie rzeczy byłoby to działanie z dużą szansą … Czytaj dalej

Chwila oddechu (co mówię z niepewnością)

Dziś po pięciu i pół godzinach snu obudziłam się rześka i gotowa do działania. Mechanizm był prosty: śniło mi się, że Smok ma babeszjozę, a gdy z tego snu wyrwał mnie budzik, leżał spokojnie obok mnie i patrzył w przestrzeń zaspanymi oczami. Od dwóch miesięcy każdy dźwięk budzika odbieram jako potencjalny zapalnik na rozpoczęcie jego … Czytaj dalej

Prawie wesoły pies.

Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę się martwić tym, że mój pies ma świetne wyniki badań. To było jedyne, czego się obawiałam przed wzięciem bordera. Prześledziłam cały rodowód, sprawdziłam wszystkich przodków, kuzynów i krewnych, i dopiero kiedy miałam pewność, że geny są czyste, zdecydowałam się na ten miot. Dysplazja, osteochondroza, wszelkie problemy kostno-stawowe – zdarza się … Czytaj dalej

Bądź spokojny, nic nie jest pod kontrolą

Tytuł (poważnego, dorosłego) magistra przyszedł do mnie prawie jednocześnie z odpowiedzialnością, której się nie spodziewałam. I, paradoksalnie, tej której się zawsze najbardziej bałam. Czy to zawsze tak działa? Szczęśliwy ten, kto się nie zastanawia, co będzie za tydzień, rok, a co za wiele lat. Czy ma jakiś wpływ na to, co się obok niego dzieje. … Czytaj dalej

Gaudeamus igitur iuvenes dum sumus

Zawsze mi się wydawało, że kiedy już człowiek uzyskuje poważny, naukowy tytuł magistra, jest już na pewno dystyngowanym, poukładanym, dorosłym obywatelem. Aż tu nagle to już, a ja wciąż wewnętrznej powagi mam w sobie tylko (aż?) tyle, do ilu zmuszają mnie okoliczności (czyli obecnie dużo, w porywach do ekstremalnie dużo. Welcome to the real life … Czytaj dalej

“Pomyśl jakbyś chciała to zrobić. I zrób zupełnie na odwrót”

Niedawno doszłam do wniosku, że właściwie byłabym w stanie wykonać dowolny trening, składający się z dowolnej liczby powtórzeń i trwający dowolnie długo. I nie był to wcale radosny wniosek wysnuty na podstawie optymistycznych rozważań. Gdybym zaplanowała swoją przygodę ze sportem na trzy lata i musiałabym się spieszyć, wszystko byłoby w porządku. Gdybym zdecydowała się na … Czytaj dalej

Specialized Myczka, niebieska koleżaneczka

Jeśli Warszawianka wzbudza we mnie tak dużo skrajnych emocji, że aż zasługuje to na oddzielny wpis – nie mogę zapomnieć, że jest coś, co pod tym względem wychodzi poza skalę. Chciałam najpierw pisać o trenażerze, ale o przygodach z tym urządzeniem napiszę kolejnym razem. Bo dzisiaj o tym, co w tym trenażerze przez dwa sezony … Czytaj dalej

Warszawianka. Wysokie stężenie chloru i emocji

Wodny Park Warszawianka. Miejsce, które nie dość, że ma nazwę zupełnie nie po polsku, to na domiar złego stężenie chloru, ozonu lub innej tajemniczej substancji w wodzie powoduje, że po każdym treningu mam zatkany nos i obolałe zatoki.   Fot. tele-adres.pl   Warszawianka to obiekt, do którego mam ogromny sentyment. Dość byłoby powiedzieć, że zwłaszcza w … Czytaj dalej

Oleńka

Podczas uroczystości rozpoczęcia roku szkolnego przed trzecią klasą szkoły podstawowej dowiedzieliśmy się, że będziemy mieć w klasie nową koleżankę. Ola pojawiła się na apelu w słomkowym kapeluszu. Nie miała włosów ani nawet rzęs. Niektórzy przyglądali się jej z ciekawością. W szkole i na podwórku nigdy nie zdejmowała czapki. Czasem ludzie myśleli, że jest chłopakiem, ale … Czytaj dalej

Tylko nie diagnoza! Na pochybel pani psycholog.

Kiedy miałam niecałe 7 lat, przeprowadziłam się z rodzicami do nowego mieszkania w Gdańsku. Nie było mi tam źle, ale histerycznie bałam się zostawać tam sama, zwłaszcza wieczorami. Właściwie to nie do końca wiem, o co mi wtedy chodziło – po prostu miałam fazę, że na pewno zeżrą mnie potwory. Jeśli rodzice wychodzili z domu … Czytaj dalej

Tylko spokojnie. T Y L K O S P O K O J N I E.

Nie znoszę się spieszyć. Choć spieszę się zawsze. Nie znoszę jednak myśli, że spieszę się słusznie. Ponad wszystko więc: nienawidzę być spóźniona. Punktualność to cecha, którą bardzo cenię zarówno w sobie, jak i w innych ludziach. Uważam że notoryczne spóźnianie się niedobrze świadczy o człowieku. Pracowałam kiedyś dla osoby, która spóźniała się na wszystkie spotkania … Czytaj dalej

I tak zawsze mnie koił szum odwiecznych fal, odpoczywam.

Oglądaliście “Dzień Świra”? To nie jest komedia. Mimo przewijającego się tam komizmu ten film jest daleki od odmiany komediowej. To jeden z najlepszych filmów jakie widziałam. Chyba żaden polski film tak bardzo mnie nie poruszył. Arcydzieło. Oglądając to jednocześnie wyję ze śmiechu, śmieję się przez łzy i cierpię razem z Adasiem. W każdym z nas … Czytaj dalej