Warszawianka. Wysokie stężenie chloru i emocji

Wodny Park Warszawianka. Miejsce, które nie dość, że ma nazwę zupełnie nie po polsku, to na domiar złego stężenie chloru, ozonu lub innej tajemniczej substancji w wodzie powoduje, że po każdym treningu mam zatkany nos i obolałe zatoki.   Fot. tele-adres.pl   Warszawianka to obiekt, do którego mam ogromny sentyment. Dość byłoby powiedzieć, że zwłaszcza w … Czytaj dalej

Repertuar uzupełniony

Dostałam wreszcie błogosławieństwo od doktora i po długich sześciu tygodniach leczenia kontuzji mogłam wyjść pobiegać. Całe szczęście, że w końcu trafił mi się sensowny lekarz, który nie stwierdził, że “za dużo trenuję, po prostu coś sobie naciągnęłam i po dwóch tygodniach bez biegania powinno być już dobrze”. Powyższą diagnozę postawił lekarz w Katowicach, do którego … Czytaj dalej

Najprzetrenowanie czyli co się działo po bajce

Rzecz będzie o przetrenowaniu. W tym przypadku dość burzliwie przechodzonym. Trochę jako kontynuacja dwóch poprzednich wpisów na blogu; zwłaszcza dla komentujących, którzy pisali w tym kontekście na temat cienkiej granicy między progresem a przetrenowaniem. Tak się składa, że znam ten temat dobrze i wiem ile było mi potrzeba, żeby doprowadzić się do tego stanu, a … Czytaj dalej

Krótka historia pewnego łomotu

Na szczęście 9 godzin snu pod dwiema kołdrami (w tym jedną turbozimową), z zamkniętymi oknami, w długich spodniach i skarpetkach, z dwoma ciepłymi psami i aspiryną czyni cuda – będę żyć. Jestem jednak pod wrażeniem odczuć, które towarzyszyły mi wczoraj przez niemal cały dzień. Przedwczoraj wieczorem bawiliśmy się w krossfity (zmodyfikowane do potrzeb połamańca, czyli … Czytaj dalej

Podły świat z perspektywami

Mówi się, że jeśli wszystko idzie zaskakująco dobrze, to znaczy, że coś w końcu musi się zepsuć, i to hurtowo. Hmm, mądra głowa musiała to rzec, bo ta zasada się sprawdza. Kilka ostatnich dni spędziłam w nastroju ogólnie przytłoczonym przez istotę świata. Wszystkie przedsięwzięcia wydawały mi się trudne i odległe, z niemożliwymi włącznie, i nie … Czytaj dalej

Silesiaman Triathlon, czyli jestem sprinterką.. i (chyba) kończę tri-sezon z wielkim niedosytem.

A więc udało mi się dotrwać do soboty bez uszkodzeń ciała i duszy mogących wykluczyć mnie ze startu. W sobotę zadebiutowałam w triathlonie na dystansie sprinterskim, który – jak zresztą przypuszczałam – bolał od startu do mety, ale wcale nie o wiele bardziej niż dwa razy dłuższy dystans. Nie był to fantastyczny występ w moim … Czytaj dalej

Jak nie urok, to jest nieźle

Dzisiejszy wpis będzie małym pamiętnikowym raportem treningowym, bo oficjalnie nic szczególnego się nie wydarzyło. Nieoficjalnie zaś same szczególne rzeczy – jak co dzień w sporcie. Po pierwsze dziękuję pogodzie, że wysłuchała moich narzekań dotyczących braku powietrza i niemożności myślenia w upale. Zasadniczo nie mam nic do wysokich temperatur, ale w tym roku wyjątkowo nie mam … Czytaj dalej

Narzekania starego człowieka, niewykorzystane możliwości i zaniechane plany

Od razu zaznaczam że tytuł jest trochę przekorny, nie jest aż tak źle, choć zacznę mniej wesoło niż powinnam, gdybym była człowiekiem przyzwoitym. A więc – dziękuję wszystkim za życzenia! Trochę osłodziły mi ten postarzający dzień. Jeśli się spełnią, to w przyszłym sezonie koszę wszystkich równo. Tak się składa, że do 18. roku życia – … Czytaj dalej

Nie tak to sobie wyobrażałam!

Oj nie tak! Po ciężkim treningu w wodzie – nawet jeśli podczas pływania widzę już potwory, mięśnie telepią mi się od wysiłku, a serce wali jak głupie – czuję się jak nowo narodzona. Im cięższy trening, tym większe pobudzenie. Choć zatoki mam spenetrowane chlorem, do tego zatkany nos, szczypią mnie oczy, a wspomnienie stresu tlenowego, … Czytaj dalej

Raz pod wozem, raz.. w nawozie – VTS Nieporęt 1/4 IM

Trzeci start na dystansie 1/4 Ironmana za mną. Znowu kilka nowych doświadczeń, znowu kilka (niestety) takich samych jak poprzednio. Zdjęć z trasy jeszcze nie posiadam (może to i lepiej.. OK, to z całą pewnością lepiej), ale relację napiszę, póki wspomnienie żywe. W piątek i sobotę pogoda nie dopisywała – było chłodno i padał deszcz. Z … Czytaj dalej

To nie był dobry tydzień. To był dobry tydzień.

O, cześć kochana – wymruczał Wojtek spod kołdry, gdy otworzył jedno oko i zobaczył że siedzę nieopodal przy komputerze. – Jak trening? – A całkiem nieźle.. – To znaczy? Jakie tempa? – Noooo… to dość dziwne, ale takie, jak mi napisałeś w rozpisce. Zapadła cisza trwająca dłuższą chwilę. Nie no, nie zasnąłby przecież aż tak … Czytaj dalej

Start po starcie – MW Open Water + 1/4 IM w Serocku

Ubiegły weekend był naprawdę wyjątkowy. Pierwszy raz startowałam w zawodach pływackich (i to na wodzie otwartej), pierwszy raz startowałam w zawodach dzień po dniu. Masa emocji, masa doświadczeń, bardzo dobre dwa dni. Jeziorko Czerniakowskie, na którym odbywały się pierwsze Mistrzostwa Warszawy Open Water, to mój ulubiony akwen (szczerze mówiąc nie testowałam ich wiele). W tygodniu … Czytaj dalej