To nie jest dobrze pomyślane

W tegoroczne lato, które niewątpliwie dobiegło już końca, ale które było nad wyraz atrakcyjne – zdecydowanie bardziej, niż można by przypuszczać, patrząc na to, co działo się wiosną – byłam sobie w Wilnie. Jadłam, piłam wino i piwo, jadłam, podziwiałam uroki miasta, jadłam, a także oglądałam tę stolicę Litwy z jej najpiękniejszej strony. Byłam w … Czytaj dalej

Teraz bym tak nie zrobiła

Odznaczyłam całą długą listę TO DO. Wróciłam do normalnego trybu treningowego po kolejnej przerwie zdrowotnej. Przez trzy dni dosłownie latałam z miejsca na miejsce. Zrobiłam dziś dwa treningi, padłam trupem. Bo mogę. Sto pro. Ale musi być jakieś “ale”. Self guilt trip mode activated! A bo przecież rok temu między świętami a sylwestrem tak dużo … Czytaj dalej

Święta inne niż wszystkie

Kilka lat temu mój dziadek, mój Anioł Stróż, leżąc w szpitalnym łóżku, zapytał mnie, czy umiera. Umierał. Parę miesięcy później zadzwonił do mnie mój tata, “że nie wie jak mi to powiedzieć” i tego samego dnia leciałam na pogrzeb mojej mamy. Mam nadzieję, że życie nigdy nie każe mi przyznać, że któryś rok był gorszy … Czytaj dalej

Czas na podcast oraz zakupy i podarki najlepsze na ten wstrętny czas

Zamuliłam z publikacjami na blogu. I to bardzo. Wszystko dlatego, że jak mam do wyprodukowania zyliardy znaków ze spacjami i niekończącą się kolejkę zadań do zrobienia, to – całkiem szczerze – brakuje mi już zasobów do tego, aby klikać jeszcze dla siebie. Spełniam się jednak w nieco innej formie przekazu, co jest dla mnie zupełnie … Czytaj dalej

Eksperymenty na żywym organizmie – odpoczynek od pływania?!

Przyszły sezon triathlonowy ma w założeniu wyglądać nieco inaczej niż kilka poprzednich. Wymaga to wdrożenia kilku zmian nie tylko w treningu, lecz także w życiu. Listopad minął mi w mgnieniu oka. Tydzień spędzony w Szczyrku i tydzień w Hiszpanii sprawiły, że naładowałam się dobrą energią na zwykle dłużące się zimowe miesiące. Te krótkie wakacje od … Czytaj dalej

Przecież ja nie lubię gór! Wakacje w Szczyrku.

Gadaliśmy o tych górach przy różnych okazjach. Właściwie za każdym razem, kiedy podczas podróży gdzieś za szybą migotały na horyzoncie, pojawiał się temat: o, pojedziemy sobie w końcu. Tak o, połazić. No ale wiadomo, że z triathlonist(k)ą to nie jest takie proste. W tym roku jednak po raz pierwszy od dawien dawna postanowiłam zrobić sobie … Czytaj dalej

Wyluzuj, szybko

Przez tyle lat histerycznie bałam się roztrenowania. Podobnie jak każdej dłuższej przerwy w treningu. Po czym zrobiłam sobie roztrenowanie dłuższe niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Kiedyś byłam człowiekiem-kontuzją, więc przerwy, nawet wielotygodniowe, zdarzały się tak po prostu. Nie miałam na nie wpływu i nie mogłam od nich uciec. Gdy wreszcie przejęłam kontrolę nad sytuacją i mogłam … Czytaj dalej

Co to będzie

Ho-ho, trochę zamuliłam ostatnio i to wcale nie tylko w blogowaniu. Fakty są takie, że w porównaniu z zeszłorocznym końcem marca jestem w ciemnej dolinie. Jedyne co mnie pociesza to to, że w zeszłym roku miałam co prawda świetny luty, najlepszy w życiu treningowy marzec, bardzo dobry kwiecień, ale… to by było na tyle. Potem … Czytaj dalej

Przeprowadzki i inne okropne rzeczy, np. śnieg [podsumowanie dwóch tygodni]

Nie było opcji żeby zasiąść wcześniej do tego podsumowania, a kiedy wreszcie się nadarza okazja, to i tak nie wiem, czy to najlepszy moment. No ale wypadałoby coś wreszcie napisać, co nie? Dwa tygodnie temu miałam doskonały tydzień treningowy. Z drobnymi wyjątkami wszystko szło tak, jakbym sobie napisała scenariusz idealnego świata i sobie to zrealizowała. … Czytaj dalej

I kręci się kręci się koło za kołem [podsumowanie tygodnia]

Czasem się boję napisać tak wprost, że wszystko idzie NAPRAWDĘ DOBRZE. Ale co mam innego napisać, skoro tak jest? Z tego co pamiętam i co wnioskuję na podstawie zeszłorocznych wpisów (na przykład tego i tego), to w ubiegłym roku mniej więcej w tym samym okresie zaczęła się moja dobra treningowa passa. Wtedy jednak potrwała mniej … Czytaj dalej

Wyżyny fajrantu czyli podsumowanie wirusowego tygodnia

“Dzisiaj nie wiem, dlaczego darowałam sobie ten bieg. Myślę że za tydzień już będę wiedziała” – napisałam tak w zeszły piątek po kompletnie nieudanym treningu. Nieodbytym, powiedzmy wprost, bo wróciłam do domu po rozgrzewce. Jednak dochodzenie do przyczyn bomby nie zajęło mi tygodnia, ba – nie zajęło dłużej niż doby. Nawet tygrys nie przekonał mnie … Czytaj dalej

Wsiąść do pociągu, czyli podsumowanie tygodnia

Podsumowanie tygodnia, serio? Nie ma co ściemniać: od miesiąca nic nie pisałam o swoim trenowaniu. Nie było o czym pisać? Dobra, przyjrzyjmy się temu bliżej… Na fejsbuku w rubryce “status związku” można wybrać sobie “to skomplikowane”. No to ja mam tak z triathlonem, ciągle się kłócimy i godzimy, a przynajmniej przekomarzamy. I ze styczniem, choć … Czytaj dalej