Tylko nie diagnoza! Na pochybel pani psycholog.

Kiedy miałam niecałe 7 lat, przeprowadziłam się z rodzicami do nowego mieszkania w Gdańsku. Nie było mi tam źle, ale histerycznie bałam się zostawać tam sama, zwłaszcza wieczorami. Właściwie to nie do końca wiem, o co mi wtedy chodziło – po prostu miałam fazę, że na pewno zeżrą mnie potwory. Jeśli rodzice wychodzili z domu … Czytaj dalej

Tylko spokojnie. T Y L K O S P O K O J N I E.

Nie znoszę się spieszyć. Choć spieszę się zawsze. Nie znoszę jednak myśli, że spieszę się słusznie. Ponad wszystko więc: nienawidzę być spóźniona. Punktualność to cecha, którą bardzo cenię zarówno w sobie, jak i w innych ludziach. Uważam że notoryczne spóźnianie się niedobrze świadczy o człowieku. Pracowałam kiedyś dla osoby, która spóźniała się na wszystkie spotkania … Czytaj dalej

“Chcieć – oznacza wpływać na przebieg wydarzeń”

Podobno aż tak bardzo nie liczy się, ile razy się upada, tylko ile razy się podnosi. Podnoszę się więc po raz milion czterdziesty ósmy i oby to był ostatni- i nie dlatego, że jak się teraz wyglebię to już na dobre. Zostało dwadzieścia tygodni. Teraz wydaje mi się że to dużo, ale niedługo się zdziwię … Czytaj dalej

Nic się nie stanie, dopóki coś się nie stanie – Merry Christmas and a Happy New Fear

    Nie lubię sylwestra. Nigdy nie lubiłam. Czasem mocniej, czasem słabiej. Najsłabiej z pewnością wtedy, kiedy w czasach licealnych oddawałam się uciesze imprezowania przy każdej nadarzającej się okazji. Przełomowa noc z 2009 na 2010 rok, którą spędziłam na zawodach agility pod Białymstokiem, na długo wyleczyła mnie z pomysłu beztroskiego i suto zakrapianego imprezowania, gdyż … Czytaj dalej

All sports, all emotions.

Otworzyłam edytor tekstu i wstęp do tego wpisu rozpoczęłam zdaniem: “Dzisiaj będzie krótko”. Po prawie dwóch godzinach pisania widzę już, że krótko nie jest. Gdybym jednak miała określić najkrócej jak się da, o czym właściwie się tutaj rozwodzę, ujęłabym to tak: rozkminiam o tym, że nie warto za dużo rozkminiać. Czyli prawie jak zwykle. Rzadko, … Czytaj dalej

Ja, porażka wuefistów

OK. Stało się jasne, że to nie jest najlepszy dzień dla naukowca. Na pierwszy trening wyruszyłam dzisiaj wyjątkowo późno (podarowałam sobie odrobinę luksusu i pospałam do 6:30 ;-)), więc cały dzień nieco mi się rozpełzł. Pływacki trening weekendowy zrobiłam w piątek, załatwiając sobie dwa dni wolnego od bezkompromisowych rozpisek, sprintów, oddechów co sześćset ruchów, ścigania … Czytaj dalej

Teksańska masakra wiertłem dentystycznym

Z wizyt u dentystów mam same najgorsze wspomnienia. Pierwsze traumatyczne przeżycie związane z obcowaniem ze stomatologiem mam sprzed wielu lat, gdy byłam mniej więcej ośmiolatką. Najpierw leczenie kanałowe, okupione wielkim bólem, a potem wyrywanie tego nieszczęsnego zęba. Niewiele z tych dni pamiętam, jedynie to że bolało, że ryło miałam spuchnięte jak księżyc w pełni i … Czytaj dalej

Niech pierwszy rzuci kamieniem..

Obiecywałam sobie, że nie zabiorę w tej sprawie głosu. Od 5 października wszystkie media i cała sportowa społeczność grzmiały o jednym. Każdy musiał dorzucić swoje trzy grosze, czy to w telewizji, czy na forum, czy na swoim własnym blogu. Jak to zwykle bywa, w takich sytuacjach wszyscy stają się ekspertami. Trzymałam się dzielnie i długo … Czytaj dalej

H2O+Cl permeated – o pływakach słów parę

Myśl przewodnia na ten wpis tłucze mi się po głowie już od jakiegoś czasu, więc muszę ją wreszcie zwerbalizować. Chodzi o pływaków. Wybitny szacun dla pływaków! Wyczynowe trenowanie sportu – każdej dyscypliny – wiąże się z wieloma wyrzeczeniami, poświęceniem, podporządkowaniem całego życia reżimowi treningowemu. Spośród dyscyplin, z którymi w jakiś sposób się zapoznałam, jedna jest … Czytaj dalej

krucha dola chomicza

Ostrzegam: to będzie opowieść, przy której można się potężnie obsmarkać, opluć monitor herbatą i nabawić się zakwasów w mięśniach brzucha. Zapewniam jednak, że ma także drugie, zupełnie inne dno, pełne szczerej rozpaczy i prawdziwego dramatu. Zapraszam na historię o dziecięcej wrażliwości. Od najmłodszych lat byłam nieprzeciętnie zafiksowana na posiadanie zwierzaków. Wszyscy moi rówieśnicy mieli jakiegoś … Czytaj dalej

o dwa koła za dużo, o 15 biegów za mało

Jak zwykle muszę zacząć od dygresji. Przepraszam. Nie przewijajcie lepiej tego wpisu do samego końca, bo od razu odechce Wam się czytać. Mimo wszystko zachęcam. Szybko Wam pójdzie. Zaczynamy. Dzień przed wyjazdem z Grzybna plan treningu z zakładką popsuł mi samochód, utopiony w Jeziorze Białym. Zamiast biegu z pływaniem miałam sam bieg, a nad jeziorem … Czytaj dalej

Malwina Skutkiewicz, lat 8 – kwitnący kwiat polskiej poezji

Jeszcze nie tak dawno temu audytorium na moim blogu zamykało się w gronie krewnych i znajomych królika. Patrząc na statystyki odwiedzin mojego bloga coraz bardziej czuję się tak, jakbym pisząc, wychodziła na scenę pełną ludzi. Ale stała do nich tyłem. Nie widziała, nie słyszała i nie wiedziała, co sobie myślą; była jedynie świadoma ich obecności. … Czytaj dalej