Pidżama party hard

Przedwczoraj stwierdziłam że życie sportowca to jedna wielka impreza. Tylko że raczej w stylu pidżama party. W czwartek wstałam luksusowo o siódmej. O 13:30 po pierwszym treningu byłam już po półgodzinnej drzemce, a potem po drugim treningu poszłam spać o 21. Spanie jest, niestety, ważne. Najchętniej codziennie wstawałabym z kurami, bo najzwyczajniej w świecie to … Czytaj dalej

Przetestowałam wszystkie cateringi z Trójmiasta i co z tego wynikło?

Tak się składa, że przetestowałam prawie wszystkie diety pudełkowe dostępne w Trójmieście – poza jedną, z którą nie udało mi się dogadać w sprawie personalizacji zamówienia (nie chciałam zamawiać zestawów testowych na cały tydzień). Niemal każda miała jakąś unikalną zaletę i wadę. Tylko jedna z nich zupełnie nie przypadła mi do gustu. Na sam koniec … Czytaj dalej

Fakty są takie, że MTB jest naprawdę spoko. Co ja najlepszego powiedziałam.

Trzy tygodnie temu podczas treningu rozwaliłam sobie plecy (link). Pocierpiałam parę chwil, pocieszyłam się zdrowiem przez dwa dni i się przeziębiłam. Niebezpiecznie mocno, to znaczy tak, że nie mogłam spać z powodu zatkanego nosa; nie mogłam gadać przez telefon, bo jedyne, w czym brzmiałabym wiarygodnie to “Luke, I am your father”; no i co najgorsze, … Czytaj dalej

2017 – najważniejsze starty to czasem te najgorsze

W mijającym sezonie nie miałam “złych” startów – takich, których w jakimkolwiek kontekście bym żałowała. Żałuję tylko zawodów, w których nie wystartowałam. Wszystkie pozostałe wspominam pozytywnie. Te w których wynik sportowy był dla mnie poniżej oczekiwań (lub poniżej krytyki) też zaliczam do udanych, bo wyniosłam z nich ogromnie ważną naukę. Wybrałam sobie zresztą drogę, dzięki … Czytaj dalej

Sezon 2017 pełen przełomów. Otwarta głowa… i otwarte kolano :)

Nie boję się tego powiedzieć tak: to był dla mnie naprawdę cudny sezon. Fot. Gdańskie Centrum Sportu Z perspektywy czasu patrzę na minione miesiące głównie w kontekście tego, co mam do poprawki na kolejne lata; co nie wyszło, czego zabrakło, co poszło nie tak. Wynoszę z tego roku ogromną naukę. O tym wszystkim zaraz napiszę, … Czytaj dalej

Gdyński Tydzień MTB – ważne myśli z wykładów

Dobrze jest się dzielić wiedzą. W zeszłym tygodniu ze względu na awarię pleców (tutaj o tym) miałam dużo czasu żeby ją chłonąć 😉 I sporo okazji, bo przez cały tydzień odbywał się w okolicy Gdyński Tydzień MTB. Trzeba przyznać, że Gdynia jest stworzona dla miłośników jazdy rowerem po bezdrożach, a miasto doskonale wie jak to … Czytaj dalej

Wzięło i srulnęło, więc zakładam buty opierając głowę o ścianę

Yuuuuup. Zawsze jak przydarza mi się taki dzień jak dziś i stwierdzam, że warto byłoby naskrobać coś na ten temat – wiem że muszę to zrobić ASAP, a nawet AAAP. Rano jeszcze postanawiam sobie, że pomimo całej fatalizy sytuacji nie dopuszczę do tego, aby ten dzień był niekonstruktywny, nietwórczy i niefajny. Kilka godzin później uświadamiam … Czytaj dalej

Bike Challenge Poznań i powrót na basen, na dużo basenu

W minioną sobotę brałam udział w Bike Challenge Poznań. Pojechałam 16 km jazdy indywidualnej na czas, nacieszyłam się, chwilę pocierpiałam w radości, wygrałam i wróciłam do domu. O samych zawodach poopowiadałam trochę w podcaście, który nagraliśmy w niedzielę z Marcinem: Tutaj link do bloga i do podcastu w iTunes Gdybym miała dorzucić coś jeszcze na … Czytaj dalej

Sztafeta w Przechlewie i Malbork, który jednak nie.

Kończy się zupełnie szalony tydzień. Ze względu na zmianę planów startowych w (dosłownie) ostatniej chwili zdążę jednak z relacją z zawodów, które odbyły się w ubiegłą niedzielę. Myślałam, że jutro napiszę już o dwóch startach – sztafecie w Przechlewie i 1/4 w Malborku, ale ten drugi leci dzisiaj beze mnie. Dlaczego? Oto jest pytanie! Ostatnie … Czytaj dalej

Co to za dziwny tydzień bez ścigania, ale JESTEM W ROWEROWYM RAJU!!!!

Koniec tygodnia, raporcik się należy! Emondzia na ploteczkach u kuzynów i kuzynek Jeszcze przed Mistrzostwami Polski w Chodzieży podjęliśmy decyzję, że w kolejnym tygodniu nie będziemy jechać do Białegostoku na sprint. Nie miałoby to wielkiego sensu – taka byłam ujechana, że myślałam tylko o tym, żeby przeżyć start w Chodzieży i zabrać się do ratowania … Czytaj dalej

Ból wszystkiego czyli MP Chodzież – dystans olimpijski

Wow, nawet nie wiem od czego tak naprawdę zacząć. Potwornie się denerwowałam tymi zawodami i po raz pierwszy od bardzo długiego czasu to nie był taki całkiem pozytywny stres. Wiedziałam że jest źle i dobrze jednocześnie – i że wszystko może się zdarzyć. Przyznam szczerze, że podeszłam do sprawy raczej na zasadzie obowiązku – najchętniej … Czytaj dalej

Gdynia, ukochana Gdynia, a tu zaraz Mistrzostwa Polski

Nie przesadzę gdy powiem, że na gdyńskie zawody czekam przez cały rok. To coś więcej niż wyścig, to jest prawdziwa magia. Zimą, kiedy będę wstawiać sobie czajnik na herbatę o ciemnozimnej 4:40 i wychodzić z psami na mróz, żeby zebrać się na basen, to będzie mi grać w głowie właśnie to wspomnienie. Bardzo żałuję, że … Czytaj dalej