Rower do miasta – jaki, skąd i dla kogo?

Gdy mieszkałam w Warszawie, praktycznie wszędzie poruszałam się rowerem. Wielką rzadkością było dla mnie wsiadanie do komunikacji miejskiej. Po przeprowadzce do Trójmiasta sporo się pod tym względem pozmieniało i niczym księżna przesiadłam się do samochodu. Dlaczego? Powodów jest kilka. Warszawa jest wielka, ale okropnie zakorkowana. Dotarcie gdzieś na czas jakimkolwiek pojazdem spalinowym który ma więcej … Czytaj dalej

Ulubieńcy miesiąca: STYCZEŃ

Często oglądam albo czytam coś, co uważam za wyjątkowo godne uwagi. Gdybym za każdym razem miała się tym z Wami dzielić, zaspamowałabym sobie tablicę na Facebooku albo mój blog stałby się wielką tablicą z linkami i recenzjami. Wymyśliłam więc, że począwszy od stycznia, pod koniec każdego miesiąca będę dzielić się z Wami swoimi najciekawszymi odkryciami. … Czytaj dalej

Nawet tygrys nie przekonał mnie do zrobienia tego treningu…

W social mediach pokazujemy zwykle tę piękną część swojego życia. Tę pełną sukcesów, optymizmu, niezwykłych osiągnięć, spektakularnych efektów. Większość z nas myśli, że właśnie po to one są. Że taką twarz trzeba pokazywać: znajomym, żeby nas podziwiali i szanowali; obecnym i przyszłym pracodawcom, żeby chcieli z nami współpracować; obcym ludziom, żeby chcieli nas poznać. Jeśli … Czytaj dalej

Wsiąść do pociągu, czyli podsumowanie tygodnia

Podsumowanie tygodnia, serio? Nie ma co ściemniać: od miesiąca nic nie pisałam o swoim trenowaniu. Nie było o czym pisać? Dobra, przyjrzyjmy się temu bliżej… Na fejsbuku w rubryce “status związku” można wybrać sobie “to skomplikowane”. No to ja mam tak z triathlonem, ciągle się kłócimy i godzimy, a przynajmniej przekomarzamy. I ze styczniem, choć … Czytaj dalej

Nowy rok, nowe cele – moje plany na 2018 rok

Ciągle pojawiają się pytania w moim kierunku: jakie są Twoje cele sportowe? No i kiedy wreszcie wystartujesz w “połówce”? Po co ci tyle pływania w planie treningowym? I czym ty się w ogóle zajmujesz na co dzień? Mam dla Was dobre i złe wiadomości. Ale po kolei. Koniec 2017 roku był dla mnie dość trudny. … Czytaj dalej

“Remament, renamęt, renament, inwentaryzacja”

Trochę mnie tu nie było. Gdy długo mnie nie ma, to możliwości są dwie. Pierwsza: jestem najbardziej zajętym człowiekiem na świecie, doba skróciła mi się do 12 godzin i nie ogarniam. Druga: weltschmerz went hard, za milijony kocham i cierpię katusze. Podpowiem że pierwsza opcja to raczej nie w grudniu, oj nie w grudniu. No … Czytaj dalej

NOPE

Dawno nic nie pisałam. Nie miałam czasu? Byłam zbyt zabiegana? Och, nic z tych rzeczy. To był jeden z najmniej konstruktywnych/zajętych/fajnych/ciekawych (niepotrzebne skreślić, ale, ojej, tu nie ma niepotrzebnych) tygodni od dawna. Z zaplanowanych >15h treningu zrealizowałam w tym tygodniu… CZTERY. Serio, cztery. Prób było trochę więcej. Nie wszystkie zrealizowane. Na przykład w piątek zdążyłam … Czytaj dalej

Cholekalcyferolu i kaloryfera

Wychodzę z założenia że jeśli nie mam nic optymistycznego do napisania, to lepiej dyplomatycznie milczeć niż nakręcać się publicznie głoszonym werteryzmem. Smęcenie to przyznawanie się do słabości, a słabości ani się nie sprzedają, ani świadczą dobrze o swoim nadawcy i w ogóle można sobie tym przecież tylko zaszkodzić. Rzeczywistość wymaga przecież bycia pozytywnym w każdej … Czytaj dalej

Dużo żywych ludzi wokół nas

Kiedy byłam dzieckiem, pierwszego listopada rodzinnie jeździliśmy na cmentarz w Gdyni-Orłowie na grób prababci. Pewnego razu przed wejściem na cmentarz babcia pochyliła się w moją stronę, wskazując na staruszkę siedzącą na malutkim stołeczku pod bramą powiedziała mi: Asia, tu nie chodzi o to, żeby odwiedzać groby, tylko o to, żeby zauważyć takich ludzi i im pomóc. … Czytaj dalej

Czas zamienić się w nerda

Zmiana czasu na zimowy to ostateczne potwierdzenie na to, że zaczęła się obrzydliwa połowa roku. Niezmiennie nie cierpię tego o której teraz robi się ciemno. A przez prawie dwa miesiące będzie pod tym względem tylko gorzej. Jeszcze gorzej. Ale nie ma tego złego. Mimo wszystko staram się szukać pozytywów, a największym pozytywem, jaki udało mi … Czytaj dalej

Wzięło i srulnęło, więc zakładam buty opierając głowę o ścianę

Yuuuuup. Zawsze jak przydarza mi się taki dzień jak dziś i stwierdzam, że warto byłoby naskrobać coś na ten temat – wiem że muszę to zrobić ASAP, a nawet AAAP. Rano jeszcze postanawiam sobie, że pomimo całej fatalizy sytuacji nie dopuszczę do tego, aby ten dzień był niekonstruktywny, nietwórczy i niefajny. Kilka godzin później uświadamiam … Czytaj dalej

Energocyrkulacje

Tradycyjne podsumowanie tygodnia. Czuję że tak bardzo nie ma się nad czym rozwodzić, że aż żal ścierać klawiaturę, ale te cotygodniowe podsumowania są dla mnie bardzo istotne zwłaszcza gdy do nich wracam po jakimś czasie. No więc bla bla bla, biegałam, jeździłam, pływałam, ale ogólnie to szału nie ma i trochę najgorzej, że muszę tak … Czytaj dalej