Zdrowie, forma i inne wątpliwości

Dwa tygodnie temu miałam tak zwany “luźniejszy tydzień”. W wodzie głównie dlatego, że jeszcze do środy nastawiałam się na to, że pojadę na Mistrzostwa Polski w pływaniu Masters do Gliwic. Nie wyszło. W pozostałych dyscyplinach też było mniej i spokojniej, gdyż mnie nieco zmasakrowało. Oj, jak bardzo potrzebowałam tej chwili oddechu. Miałam jakiś koszmarny kryzys … Czytaj dalej

Czas zamienić się w nerda

Zmiana czasu na zimowy to ostateczne potwierdzenie na to, że zaczęła się obrzydliwa połowa roku. Niezmiennie nie cierpię tego o której teraz robi się ciemno. A przez prawie dwa miesiące będzie pod tym względem tylko gorzej. Jeszcze gorzej. Ale nie ma tego złego. Mimo wszystko staram się szukać pozytywów, a największym pozytywem, jaki udało mi … Czytaj dalej

Pidżama party hard

Przedwczoraj stwierdziłam że życie sportowca to jedna wielka impreza. Tylko że raczej w stylu pidżama party. W czwartek wstałam luksusowo o siódmej. O 13:30 po pierwszym treningu byłam już po półgodzinnej drzemce, a potem po drugim treningu poszłam spać o 21. Spanie jest, niestety, ważne. Najchętniej codziennie wstawałabym z kurami, bo najzwyczajniej w świecie to … Czytaj dalej

Koniec sezonu, zaczynam kolejny rozdział (niech no się tylko wyprostuję).

Jako że dość oczywiste stało się, że nie wystartuję pojutrze w wyścigu na mtb, mogę chyba powoli podsumowywać sezon startowy 2017.  Słowem wyjaśnienia: nie uznaję roztrenowania, uważam że nie mam na nie czasu i nigdy przenigdy nie czuję potrzeby psychicznego odpoczynku od treningu, bo to co mnie najbardziej męczy to właśnie odpoczynek od treningu. W … Czytaj dalej

Padaczka audiogenna, jako że jestem Sherlockiem Holmesem

Dawno nie pisałam o piesełach – blog stał się prawie całkowicie poświęcony tematyce sportowej. Postanowiłam jednak napisać parę słów na temat Smoczej padaczki. Widzę po statystykach bloga, że wpisy na ten temat są wciąż często i licznie odwiedzane, stąd wniosek, że temat jest cały czas na propsie, to znaczy na świeczniku. Inne wpisy na ten … Czytaj dalej

Wzięło i srulnęło, więc zakładam buty opierając głowę o ścianę

Yuuuuup. Zawsze jak przydarza mi się taki dzień jak dziś i stwierdzam, że warto byłoby naskrobać coś na ten temat – wiem że muszę to zrobić ASAP, a nawet AAAP. Rano jeszcze postanawiam sobie, że pomimo całej fatalizy sytuacji nie dopuszczę do tego, aby ten dzień był niekonstruktywny, nietwórczy i niefajny. Kilka godzin później uświadamiam … Czytaj dalej

Bike Challenge Poznań i powrót na basen, na dużo basenu

W minioną sobotę brałam udział w Bike Challenge Poznań. Pojechałam 16 km jazdy indywidualnej na czas, nacieszyłam się, chwilę pocierpiałam w radości, wygrałam i wróciłam do domu. O samych zawodach poopowiadałam trochę w podcaście, który nagraliśmy w niedzielę z Marcinem: Tutaj link do bloga i do podcastu w iTunes Gdybym miała dorzucić coś jeszcze na … Czytaj dalej

Sztafeta w Przechlewie i Malbork, który jednak nie.

Kończy się zupełnie szalony tydzień. Ze względu na zmianę planów startowych w (dosłownie) ostatniej chwili zdążę jednak z relacją z zawodów, które odbyły się w ubiegłą niedzielę. Myślałam, że jutro napiszę już o dwóch startach – sztafecie w Przechlewie i 1/4 w Malborku, ale ten drugi leci dzisiaj beze mnie. Dlaczego? Oto jest pytanie! Ostatnie … Czytaj dalej

Gdynia, ukochana Gdynia, a tu zaraz Mistrzostwa Polski

Nie przesadzę gdy powiem, że na gdyńskie zawody czekam przez cały rok. To coś więcej niż wyścig, to jest prawdziwa magia. Zimą, kiedy będę wstawiać sobie czajnik na herbatę o ciemnozimnej 4:40 i wychodzić z psami na mróz, żeby zebrać się na basen, to będzie mi grać w głowie właśnie to wspomnienie. Bardzo żałuję, że … Czytaj dalej

Od K2 aż po Mariański Rów / Trzy chore psy / PP Blachownia / Podróż hardkoru

To może być długi wpis, ale podobno szybko się czyta. To był naprawdę dziwny tydzień. Do piątku mogłabym napisać: niby po staremu, wieczna batalia ciała z duchem, fizjologii z gorącą głową. A potem… Ja już nic nie rozumiem. W poniedziałek przyszło mi znowu pochylić głowę nad swoją ludzką słabością. Czułam się bardzo tak sobie, a … Czytaj dalej

Energocyrkulacje

Tradycyjne podsumowanie tygodnia. Czuję że tak bardzo nie ma się nad czym rozwodzić, że aż żal ścierać klawiaturę, ale te cotygodniowe podsumowania są dla mnie bardzo istotne zwłaszcza gdy do nich wracam po jakimś czasie. No więc bla bla bla, biegałam, jeździłam, pływałam, ale ogólnie to szału nie ma i trochę najgorzej, że muszę tak … Czytaj dalej

Bydgoszcz Triathlon, another brick in the wall

To będzie długa relacja, co nie jest oczywiście niespodzianką, choć mogło jej nie być w ogóle. Ale od początku. Zacznę od tego, że do samego końca próbowałam się wykręcić z tych zawodów. Aż mi wstyd, no ale tak było i co zrobię. Po feralnym Suszu przez dwa dni kompletnie nic nie trenowałam, a przez kolejnych … Czytaj dalej