Belgijska melancholia i sen o Warszawie

gdybyś ujrzeć chciał nadwiślański świt już dziś wyruszaj ze mną tam zobaczysz jak, przywita pięknie nas warszawski dzień Z urodzenia jestem Warszawianką. Jednak od szóstego roku życia mieszkałam z rodzicami w Gdańsku. Cząstką siebie byłam w Trójmieście, cząstką w Warszawie. Zazwyczaj dwa razy w roku, w ferie zimowe i wakacje, jeździłam do dziadków mieszkających w … Czytaj dalej

Ciasna przestrzeń publiczna

Człowiek jest zwierzęciem stadnym. Teoretycznie. Każdemu jednak doskwiera życie w skupisku obcych ludzi i z niechęcią przystaje na tę przykrą konieczność. W miejskiej dżungli obowiązuje prawo silniejszego. Przeszkadzamy sobie nawzajem, nasza wzajemna obecność stresuje i denerwuje nas. Wszyscy wszystkich nienawidzą i nie potrafią spojrzeć dalej niż na czubek własnego nosa. Chyba że należą do więcej … Czytaj dalej

‘Dzień dobry! Pan z Warszawy, spoza?’

Od poniedziałku do piątku codziennie przejeżdżam przez Krakowskie Przedmieście i niemal za każdym razem mijam pewną dziewczynę, która z szerokim uśmiechem zaczepia takimi słowami nieświadomego podstępu przechodnia. Dziewczę to dzierży w dłoni pakunek formatu a4, a w nim wkładki do butów. Mnie nie ma szans zahaczyć, bo przemykam szybciej, niż zdąży złapać na mnie azymut. … Czytaj dalej

Witaj, szkoło – niewesoło. O edukacyjnych grach zespołowych.

Jak dobrze być studentem. Do października mam labę, a potem.. taką samą labę plus usystematyzowane przerwy odpoczynkowe pomiędzy treningami, czyli zajęcia na uczelni. Mam na myśli ćwiczenia i seminarium. Nie mogę narzekać na uczelniane życie. Żeby jednak wyjaśnić, o co mi właściwie chodzi i dlaczego chwalę się paskudnym leserstwem :), należy cofnąć się kilka, a … Czytaj dalej

Kurtury trochę, czyli chrzest bojowy

Wspomniałam wczoraj, że samotne pływanie pośrodku jeziora to nauka szacunku dla potęgi natury. Głęboki, nieznany i nigdy nie dający się do końca poznać zbiornik z wodą, pełen roślin i zwierząt, z którymi wolałabym nie spotykać się w cztery oczy – a do tego wszystkiego poczucie, że tak naprawdę jestem zdana tylko na siebie. Płynę i … Czytaj dalej

Narząd nieużywany zanika

Obiecałam sobie, że jak już stanę się licencjonowaną polonistką i będę miała spokój z uczelnią, to będę pisać tu regularnie. I co się okazało? WSTYD, wielkimi literami WSTYD i to z wykrzyknikiem – już prawie dwa miesiące po ostatnim egzaminie, a na blogu nadal tylko stare notki pokryte kurzem i pajęczynami. Z obawy przed staniem … Czytaj dalej

Sesja letnia jest spoko..

…bo jest letnia. Ach, gdzieś musi być przycisk zatrzymujący lato. Ja go muszę znaleźć! Kocham ten stan. Chciałabym zatrzymać każdy dzień i móc odtwarzać go ponownie, i wciąż, i znowu.. Unoszę się w euforii i pławię w endorfinach.

Już czas!

Zdecydowanie! Kiedy nadchodzi dzień, w którym truskawki są po sześć złotych za kilogram, to znaczy że nadszedł czas na nową notkę. A więc oto i ona. Długo nie pisałam, oj długo. Wszystko przez to, że świat się w końcu ogarnął i kiedy w końcu siadam do kompa na dłużej, to – przynajmniej teoretycznie – zajmuję … Czytaj dalej

Życie zaskakuje mnie co dnia.

W poprzedniej notce pisałam, że rower przeżył renesans, a ja oświecenie, bowiem po umyciu i nasmarowaniu zaczął śmigać jak nowy. Tak mi się przez chwilę wydawało. Ale nadal zastanawiałam się, dlaczego wszyscy inni rowerzyści tak bezceremonialnie mnie wyprzedzają. Uznałam, że muszę się z tym pogodzić – w końcu już zostało ustalone, że kiedy Pan Bóg … Czytaj dalej

Triathlon

Wtorki to zazwyczaj takie dni, które zdają się nie mieć końca. Od piątej rano zdążyłam już wyspacerować psa, pojechać rowerem na uczelnię, wysiedzieć tam na dwojgu zajęciach (dobrze że miałam Newsweeka), pojechać do Psów i z nimi pospacerować, po drodze do domu zrobić zakupy w Carrefourze (nie ma to jak Spacer Farmera – po raz … Czytaj dalej

Ach, to ty..!

Co prawda zimowe buty, już wyczyszczone, zaimpregnowane i odstawione do szafy, wróciły jeszcze do pracy. Ale i tak jest dobrze. Nie dość, że o piątej rano już nie jest ciemno, to – co jeszcze fajniejsze – o osiemnastej nie ma jeszcze zupełnego mroku. A już za tydzień osiemnasta będzie dziewiętnastą. Dziś postaram się krótko, bo … Czytaj dalej

Wy jeszcze tego nie wiecie..

..a ja wiem, że to będzie baaaardzo długa notka. Nosiłam się z zamiarem skonstruowania jej już od dwóch tygodni. Do ubiegłego piątku wisiało nade mną widmo egzaminu z poetyki, więc kiedy już siadałam do kompa, to zabierałam się – a przynajmniej starałam się zabrać – do ogarnięcia materiału na tenże. Nie byłam zbyt przygotowana na … Czytaj dalej